Westpest
  Kawały śląskie
 

Roz na dole górnicy chcieli se w karty pograć. Nie mieli jednak pieniędzy i umówili sie, że zamiast pieniędzy to se w gębę strzelą. No i dobrze. Teroz tasują już karty a tu jeden prask w pysk, tego co tasowoł.
- Pierona! Co robisz? Dyć żech jeszcze ani dobrze nie pomieszoł?
- No ja, ale przecę trzeba coś zawsze na początek dać do banku nie!?



Ty Karlik, ponoć ty całymi dniami u mojej baby wysiadujesz? Pilnuj sie bracie, bo jak nie to...
- Coś ty taki zazdrosny - pado kolega - żeby to w nocy przychodził ale w dzień?
- Już ty mi Karlika nie broń, jo go dobrze znom. Z niego to taki pieron, że on nawet w dzień przenocować umie!

Spotkało sie roz dwóch górników.
- Zeflik znosz śląski napój na k..? - pyto jeden.
- Kwaśnica!
- Psinco!
- No to co?
- Krzynka piwa!
- No to ci teroz też powiem. Znosz śląski napój na d..?
- Nie?
- Dwie krzynki piwa!

Do restauracji w Bytomiu przyszoł taki fajny młodzik. A w kącie siedzieli przy piwie górnicy. No i ten młodzik pyto sie kelnerki czy może dostać dwa kreple, no ale on pedzioł po gorolsku "pączki". I ta kelnerka przyniosła mu te pączki. A on jej na to:
- Za te dwa pączki
Całuję panią w rączki.
To spodobało się kelnerce i pyto go czy by jeszcze czegoś nie chcioł.
- No to dwa ciasteczka proszę. - Kelnerka przyniosła a on jej tak:
- Za te ciasteczka
Całuję panią w usteczka.
A ci górnicy przy piwie to ino słuchali, ale jeden nie wytrzymoł i pado na głos:
- Panie, a możebyście se i zupę obsztalowali!

 

Francek, ponoć żeś sie ożenił?
- Ano, prowda.
- No to musisz być szczęśliwy?
- No, musza!!!

Jednym młodym urodził sie syn. Poszli do kościoła, żeby go ochrzcić. A dali mu na miano Jan. Ksiądz bierze ta wata, sól i oleje i pyto:
- A którego to Jana wybraliście?
- Jak to którego?
- No pytom jak sie wasz synek będzie mianowoł, czy Jan Kanty, czy Jan od św. Krzyża, czy Jan od olejów czy może Jan Nepomuceński?
Ach to o miano wom idzie? No to przecę Jan Kaczmarek!

O gornikach

Gorol, co robiou na kopalni napisou w

liscie do domu, ze zrobiyu prawo jazdy

na haszpel. Matka mu odpisaua: "Jak

bedziesz mial wolne, to przyjedz nim

do domu."

- - -

Jedyn hajer szol roz blank ozarty .

Naroz dostol juz blank cma w oczach i

kopyrtnol jak dugi na ziymia i lezy .

Prawie szol policmajster i godo :

- A co wy sam tak lezycie ?!

- A przilozolech ino ucho do ziymi i

suchom eli czecio szichta jeszcze

fedruje !

O policystach

Jedzie dwoch policjantow autym.I

jeden godo do drugigo :

- Francek, widzisz tyn las, tam?

- Niy, drzewa mi zasuoniajom.

 


 

O frelkach

Na wieczor lezom dwie frelki w

lozkach ,

i jak to mode frelki , jedna drugyj godo

jake mo problymy z szacym .

- Jo skonczola ze moim - godo jedna .

Traktuje mie choby psa !

- Je ci z nim tak zle ? - dziwi

sie drugo . - Piere cie ? Mosz

byc durch kole niego ?

- Gorzyj ! Chce co bych mu

bola wierno.

O bajtlach

Padou rous Vater swojymu

bajtlowi:

-Jydz , jydz synu to bydziesz

rusl

a tyn bajtel na to:

-Jo niychca byc´ Rus jo chca

byc´Slonsok!!!!!!!!!

Masztalski

- Zyniyty - pyto sie policjant

Masztalskego .

- Niy ... Sleciolech ze schodow

 

O somsiadkach

 

Spotyko sie Gerda s Trudom:

-Truda, Ty se kup nowe

gardiny bo jo wszystko widza

co Ty ze swojim starym

wyrobiosz...

-A Ty se kup nowe bryle, bo jo

niy ze swojim wyrobjom ino z

Twojim.

 

 

 

WICE O ANTKU I FRANCKU

 

Antek z Franckym byli rous guodni i umowiyli sie, ze kozdy pudzie w

inkszo

strona miasta i cojs´ tam do jedzynio zuorganizuje. Za godzina Antek

widzi, jak

milicjo Francka prowadzi.

- A ty kaj idziesz? - pyto sie go

- Na gon - pado Francek - a loni mi flinty niesom.

- - -

Antek z Franckym podali sie za masorzow. Chodziyli po wsi i zabijali

swinie. A

Antek swidrzyu na jedne loko. Rous psziwionzali wieprzka i Antek

miou go

zabijac´. Jusz sie zamachnyu, jak Francek ryknyu:

- Antek, jak bijesz tam, kaj sie dziwosz, to se som tego wieprzka

czimej!

- - -

Antek i Francek pojechali do Niymiec. Chodzom se tak po tym

Berlinie, a Antek

pado:

- Wiysz Francek, tak bych zjod bratheringa, yno niy wiym, jak sie to

pieron´stwo po niymiecku nazywo!

 

 

 

 

 

 

Jedzie dwoch policjantow autym.I

jeden godo do drugigo :

- Francek, widzisz tyn las, tam?

- Niy, drzewa mi zasuoniajom.




Górnik kupił synkowi na Mikołaja kolejkę elektryczną. Pokazał mu jak ją obsługiwać, po czym wyszedł z pokoju i zaczął pod drzwiami podsłuchować jak się synek bawi. Naraz słyszy:
-Stacjo Katowice, wsiadać piepszone gorole /nie Ślązacy/, bo sie drzwi zawierają.
Ojciec wraca do pokoju i tłumaczy synkowi, że nie należy tak mówić, po czym wychodzi i czeka pod drzwiami na efekt rozmowy. Za chwilę słyszy:
-Wsiadać gorole, bo przez tygo mojego starego ciulika momy 15 minut opóźniynia...

Wraca synek górnika ze szkoły i mówi ojcu:
-Ociec, dzisiok dostołek kapa z geografii..
-A, co ześ zaś nie wiedzioł?
-Nie wiedziołek kaj jest Afryka.
-Pierona, pzreca to musi być kajś blisko, bo do nos na gruba dziennie przyjyżdżo murzyn na kole...

 

Dwóch górników po szychcie, zeby się szybciej umyć, wchodzi pod jeden prysznic. Przyglądają się nawzajem swoim interesom, aż w koncu jeden pyta:
-Alojz pieronie, co ty mosz tyn interes taki podziurawiony?
-Pieronie, wiysz, łot kiedy moja staro zacyna chodzić do na kursa sawoir vivra, to teroski wsycko do gymby bierze widelcem...

 

Mówi Warszawiak do Ślązaka:
- I co wy macie na tym Śląsku? Brud, syf, górniole, nawet Katowice mają w herbie jakieś młoty!
- A wy co macie w herbie?! Pół dorsz - pół babka! Ani się najeść ani podupczyć!

 

Warszawiak, Ślązak i Kaszub pojechali na wczasy do Egiptu. Gdy płynęli łódką, wyłowili z wody gliniany dzban z dziwną pieczęcią. Po chwili złamali tę pieczęć i z dzbana wyleciał Dżinn.
- Uwolniliście mnie, spełnię wasze trzy życzenia. Po jednym na każdego.
Kaszub:
- Ja tak kocham Kaszuby... Niech zawsze woda w jeziorach będzie czysta, ryb będzie pod dostatkiem, a turyści niech będą porządni i bogaci.
Dżinn:
- Nudnawe życzenie, ale jak chcesz. Zrobione.
Warszawiak:
- Wybuduj dookoła Warszawy ogromny mur, żeby odgrodzić moje miasto od reszty tego zacofanego kraju i żeby żadni wsiowi mi tu nie przyjeżdżali.
Dżinn:
- OK. Zrobione. Teraz ty - Dżinn zwraca się do Ślązaka.
Ślązak:
- Powiedz mi coś więcej o tym murze wokół Warszawy.
- No, otacza całe miasto, jest betonowy, wysoki na kilometr i szeroki na trzy kilometry u podstawy. Mysz się nie prześlizgnie.
Ślązak:
- Dobra. Nalej wody do pełna.

 

Przychodzi Ślązak do sklepu z lustrami i pyta się:
- Po ile ten świński ryj?

 

Podchodzi jeden Ślązak do WC:
- je tu kto?
- tu się nie je, tu się sra



 Po co Ślązokowi maluch?
- Żeby miał co pchac




Co się dzieje ze Ślązakiem po śmierci?
- Trzy dni wolnego i znów pod ziemię

Mówi Warszawiak do Ślązaka:
- I co wy macie na tym Śląsku? Brud, syf, górniole, nawet Katowice mają w herbie jakieś młoty!
- A wy co macie w herbie?! Pół dorsz - pół babka! Ani się najeść ani podupczyć!

 

 

Do Polski zza Odry wjezdza pociag z odwiedzajacymi ich ,,HEIMAT''.Konduktor przy kolejno mijanych miastach instruuje jadacych:teraz jestesmy we Wroclawiu,kiedys mowilo sie na to Breslau,chetni prosze wysiadac,wsiadajacych zapraszam itd.Jada dalej:a teraz jestesmy w Opolu kiedys mowilo sie na nie Oppeln,wysiadajacym dziekuje za mila podroz,wsiadajacych zapraszam.Zblizajac sie do Katowic konduktor znow informuje:zblizamy sie do Katowic,kiedys mowilo sie na to Kattowitz,wysiadajacym dziekuje ,wsiadajacych zapraszam.Wysiadajacy Polak podchodzi do konduktora i mowi:dowidzenia panu , a kiedys mowilo sie na to HEIL HITLER!



Panna młoda i jej mąż. Noc poślubna, leżą w łóżeczku. Atmosfera cud miód.
Nagle:
- Kochanie, jestem jeszcze dziewicą. Nie mam zielonego pojęcia o tym seksie. Możesz mi to najpierw jakoś tak po ludzku wytłumaczyć?
- Oczywiście dźióbeczku mój kochany ty. Ujmijmy to tak: to co masz między nogami to więzienie, a to co ja mam między nogami to więzień. To co robimy: Wsadzamy więźnia do więzienia.
I tak kochali się po raz pierwszy. Mąż z błogim uśmiechem na twarzy padł na poduchę, żona zachwycona całymi igraszkami mówi:
- Słoneczko..., więzień uciekł z więzienia.
- No to trzeba go zaaresztować kolejny raz.
Spróbowali tego w innych pozycjach itd .itd. Mąż po którymś tam razie pada na poduchę, sięga po papierosa, nagle słyszy:
- Kochanie, nie wiem, może mi się tylko tak wydaje, ale mam wrażenie, że więzień znów uciekł.
Na to mąż resztką sił krzyczy:
- Przecież on nie dostał dożywocia!

Roz pyto sie syndzia we gerichcie :

- Czamu strona chce wzionc szajdung ?

- Bo ona durch lazi po knajpach !

- Acha , to znaczy zona pije ?

- Niy , mie tam szuko !

- - -

- A co pon se zyczol , piwo jasne , abo

ciymne ?

- Ciymne . Mom zaloba.

 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 9821 odwiedzającytutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja