Jedzie dwoch policjantow autym.I
jeden godo do drugigo :
- Francek, widzisz tyn las, tam?
- Niy, drzewa mi zasuoniajom.
O frelkach
Na wieczor lezom dwie frelki w
lozkach ,
i jak to mode frelki , jedna drugyj godo
jake mo problymy z szacym .
- Jo skonczola ze moim - godo jedna .
Traktuje mie choby psa !
- Je ci z nim tak zle ? - dziwi
sie drugo . - Piere cie ? Mosz
byc durch kole niego ?
- Gorzyj ! Chce co bych mu
bola wierno.
O bajtlach
Padou rous Vater swojymu
bajtlowi:
-Jydz , jydz synu to bydziesz
rusl
a tyn bajtel na to:
-Jo niychca byc´ Rus jo chca
byc´Slonsok!!!!!!!!!
Masztalski
- Zyniyty - pyto sie policjant
Masztalskego .
- Niy ... Sleciolech ze schodow
O somsiadkach
Spotyko sie Gerda s Trudom:
-Truda, Ty se kup nowe
gardiny bo jo wszystko widza
co Ty ze swojim starym
wyrobiosz...
-A Ty se kup nowe bryle, bo jo
niy ze swojim wyrobjom ino z
Twojim.
WICE O ANTKU I FRANCKU
Antek z Franckym byli rous guodni i umowiyli sie, ze kozdy pudzie w
inkszo
strona miasta i cojs´ tam do jedzynio zuorganizuje. Za godzina Antek
widzi, jak
milicjo Francka prowadzi.
- A ty kaj idziesz? - pyto sie go
- Na gon - pado Francek - a loni mi flinty niesom.
- - -
Antek z Franckym podali sie za masorzow. Chodziyli po wsi i zabijali
swinie. A
Antek swidrzyu na jedne loko. Rous psziwionzali wieprzka i Antek
miou go
zabijac´. Jusz sie zamachnyu, jak Francek ryknyu:
- Antek, jak bijesz tam, kaj sie dziwosz, to se som tego wieprzka
czimej!
- - -
Antek i Francek pojechali do Niymiec. Chodzom se tak po tym
Berlinie, a Antek
pado:
- Wiysz Francek, tak bych zjod bratheringa, yno niy wiym, jak sie to
pieron´stwo po niymiecku nazywo!
Jedzie dwoch policjantow autym.I
jeden godo do drugigo :
- Francek, widzisz tyn las, tam?
- Niy, drzewa mi zasuoniajom.
Górnik kupił synkowi na Mikołaja kolejkę elektryczną. Pokazał mu jak ją obsługiwać, po czym wyszedł z pokoju i zaczął pod drzwiami podsłuchować jak się synek bawi. Naraz słyszy:
-Stacjo Katowice, wsiadać piepszone gorole /nie Ślązacy/, bo sie drzwi zawierają.
Ojciec wraca do pokoju i tłumaczy synkowi, że nie należy tak mówić, po czym wychodzi i czeka pod drzwiami na efekt rozmowy. Za chwilę słyszy:
-Wsiadać gorole, bo przez tygo mojego starego ciulika momy 15 minut opóźniynia...
Wraca synek górnika ze szkoły i mówi ojcu:
-Ociec, dzisiok dostołek kapa z geografii..
-A, co ześ zaś nie wiedzioł?
-Nie wiedziołek kaj jest Afryka.
-Pierona, pzreca to musi być kajś blisko, bo do nos na gruba dziennie przyjyżdżo murzyn na kole...
Dwóch górników po szychcie, zeby się szybciej umyć, wchodzi pod jeden prysznic. Przyglądają się nawzajem swoim interesom, aż w koncu jeden pyta:
-Alojz pieronie, co ty mosz tyn interes taki podziurawiony?
-Pieronie, wiysz, łot kiedy moja staro zacyna chodzić do na kursa sawoir vivra, to teroski wsycko do gymby bierze widelcem...
Mówi Warszawiak do Ślązaka:
- I co wy macie na tym Śląsku? Brud, syf, górniole, nawet Katowice mają w herbie jakieś młoty!
- A wy co macie w herbie?! Pół dorsz - pół babka! Ani się najeść ani podupczyć!
Warszawiak, Ślązak i Kaszub pojechali na wczasy do Egiptu. Gdy płynęli łódką, wyłowili z wody gliniany dzban z dziwną pieczęcią. Po chwili złamali tę pieczęć i z dzbana wyleciał Dżinn.
- Uwolniliście mnie, spełnię wasze trzy życzenia. Po jednym na każdego.
Kaszub:
- Ja tak kocham Kaszuby... Niech zawsze woda w jeziorach będzie czysta, ryb będzie pod dostatkiem, a turyści niech będą porządni i bogaci.
Dżinn:
- Nudnawe życzenie, ale jak chcesz. Zrobione.
Warszawiak:
- Wybuduj dookoła Warszawy ogromny mur, żeby odgrodzić moje miasto od reszty tego zacofanego kraju i żeby żadni wsiowi mi tu nie przyjeżdżali.
Dżinn:
- OK. Zrobione. Teraz ty - Dżinn zwraca się do Ślązaka.
Ślązak:
- Powiedz mi coś więcej o tym murze wokół Warszawy.
- No, otacza całe miasto, jest betonowy, wysoki na kilometr i szeroki na trzy kilometry u podstawy. Mysz się nie prześlizgnie.
Ślązak:
- Dobra. Nalej wody do pełna.
Przychodzi Ślązak do sklepu z lustrami i pyta się:
- Po ile ten świński ryj?
Podchodzi jeden Ślązak do WC:
- je tu kto?
- tu się nie je, tu się sra
Po co Ślązokowi maluch?
- Żeby miał co pchac
Co się dzieje ze Ślązakiem po śmierci?
- Trzy dni wolnego i znów pod ziemię
Mówi Warszawiak do Ślązaka:
- I co wy macie na tym Śląsku? Brud, syf, górniole, nawet Katowice mają w herbie jakieś młoty!
- A wy co macie w herbie?! Pół dorsz - pół babka! Ani się najeść ani podupczyć!
Do Polski zza Odry wjezdza pociag z odwiedzajacymi ich ,,HEIMAT''.Konduktor przy kolejno mijanych miastach instruuje jadacych:teraz jestesmy we Wroclawiu,kiedys mowilo sie na to Breslau,chetni prosze wysiadac,wsiadajacych zapraszam itd.Jada dalej:a teraz jestesmy w Opolu kiedys mowilo sie na nie Oppeln,wysiadajacym dziekuje za mila podroz,wsiadajacych zapraszam.Zblizajac sie do Katowic konduktor znow informuje:zblizamy sie do Katowic,kiedys mowilo sie na to Kattowitz,wysiadajacym dziekuje ,wsiadajacych zapraszam.Wysiadajacy Polak podchodzi do konduktora i mowi:dowidzenia panu , a kiedys mowilo sie na to HEIL HITLER!
Panna młoda i jej mąż. Noc poślubna, leżą w łóżeczku. Atmosfera cud miód.
Nagle:
- Kochanie, jestem jeszcze dziewicą. Nie mam zielonego pojęcia o tym seksie. Możesz mi to najpierw jakoś tak po ludzku wytłumaczyć?
- Oczywiście dźióbeczku mój kochany ty. Ujmijmy to tak: to co masz między nogami to więzienie, a to co ja mam między nogami to więzień. To co robimy: Wsadzamy więźnia do więzienia.
I tak kochali się po raz pierwszy. Mąż z błogim uśmiechem na twarzy padł na poduchę, żona zachwycona całymi igraszkami mówi:
- Słoneczko..., więzień uciekł z więzienia.
- No to trzeba go zaaresztować kolejny raz.
Spróbowali tego w innych pozycjach itd .itd. Mąż po którymś tam razie pada na poduchę, sięga po papierosa, nagle słyszy:
- Kochanie, nie wiem, może mi się tylko tak wydaje, ale mam wrażenie, że więzień znów uciekł.
Na to mąż resztką sił krzyczy:
- Przecież on nie dostał dożywocia!
Roz pyto sie syndzia we gerichcie :
- Czamu strona chce wzionc szajdung ?
- Bo ona durch lazi po knajpach !
- Acha , to znaczy zona pije ?
- Niy , mie tam szuko !
- - -
- A co pon se zyczol , piwo jasne , abo
ciymne ?
- Ciymne . Mom zaloba.