Westpest
  rymki
 

Dziwne widły
Dziwne widły z grabiami szły groch młócić do gaju; wilk kobyłę przydybał siedzący na jaju.
Myszka mączkę szynkowała, a kotek jej oganiał; szczurek w polu orał, a piesek mu poganiał.
Stodoła się rozigrała, zające goniła, koza dziwy zobaczyła, oknem wyskoczyła.
Siekiera się oźrebiła, świder jaje zniósł -dobre kluski przez pietruszki, tylko masła włóż. 

Siedzi niedźwiedź
Siedzi niedźwiedź za stołem buty łatający, siedzi świnia w ogrodzie rzepę kopający.
Myszka masłem szafuje, kotek ją obgania, szczurek chodzi za pługami, piesek go pogania.
Leci pies przez żyto, suka przez tatarkę, dał pies na piwo, suka na gorzałkę.
Leci wilk przez pole, ogonem wywija; trzeba by go ożenić, wesoła bestyja!
Wilczysko się ożenił, usiska opuścił: ach, mój mocny Boże, coś na mnie dopuścił! 

Sroka żegoce
Sroka żegoce
W carnym potoce;
Syn się jej żeni
W tureckiej ziemi.
Gdy sroka się dowiedziała,
Na wesele poleciała;
Usiadła se na przypiecku,
Kazała grać po niemiecku:
Porwały ją wrony w taniec,
Wyrwały jej średni palec,
Sikory jej zawijały,
A córki jej nie dawały.
Jak ją boleść przeraziła, Tak sroka głowę zwiesiła; A ptaki się dowiedziały, Na srokę zazierały.
Przyleciał kruk na ten cud, Postawił kościół, aby dał ślub. Przyleciały wrony, Zawiesiły dzwony; Przyleciały kawki, Postawiły ławki; 

Na weselu wróbla z kawką
Cztery mile za Warszawką, ożenił się wróbel z kawką.
Wszystkich ptaków zaprosili, a o sowie zabaczyli.
Jak się sowa dowiedziała, na sześć koni przyleciała.
Siadła sobie u przypiecka, kazała se grać z niemiecka.
Kaczka grała, gęś skakała, a kura się dziwowała.
Trznadle, pliszki, drozdy, kszyki skakali w takt do muzyki.
Pojęna se wróbla w taniec, wyrwał ci jej  średni palec.
A ty, wróblu, opętańcze, powyrywasz sowie palce. 



Siedzi zając pod miedzą
Siedzi zając pod miedzą, myśliwce o nim nie wiedzą. Siedzi sobie, rozmyśluje, swój testament rozpisuje, sierota.
W ogródeczku ja siadam, po listku jarmuż ja zjadam. A ja sobie łączką żyję, zamiast wina, rosę piję, sierota.
Uciekałem ode wsi, gonili mnie jako psi. Strzelcy trąby pogubili i za łby się pochwycili, i po pyskach się pobili -już ja pan! 

Komar i mucha
A nagabał komar muchę, nagabał, nagabał, kupił ci jej materyi na kabat, na kabat.
Chodzi sobie mucha szelma jak pani, jak pani, a on za nią przebierając łapkami, łapkami. 



Siedzi niedźwiedź
Siedzi niedźwiedź za stołem buty łatający, siedzi świnia w ogrodzie rzepę kopający.
Myszka masłem szafuje, kotek ją obgania, szczurek chodzi za pługami, piesek go pogania.
Leci pies przez żyto, suka przez tatarkę, dał pies na piwo, suka na gorzałkę.
Leci wilk przez pole, ogonem wywija; trzeba by go ożenić, wesoła bestyja!
Wilczysko się ożenił, usiska opuścił: ach, mój mocny Boże, coś na mnie dopuścił!
Kiedym ja był kawalerem, tom w sto konł latał; kiedym ja się ożenił, czapką buty łatał.
Terazem zubożał, terazem zubożał, jupka mi się spaliła ogonek ogorzał



Krzywe nogi
Hola, hola, od kowola, krzywe nogi masz, Magdola. Da, dajże je wyprostować, nie będą cię nic kosztować

Żołędzie
Trzeci roczek temu będzie, jak chodziłam na żołędzie, com chodziła, tom chodziła, bo się żołądź obrodziła.
I Jasieńkam zawołała, żebym więcej nazbierała. Jasio zbiera, trzęsie dęby, ja mu za to dałam gęby.
I natrząsł Jasio żołędzi, nazbierałam na trzy piędzi. Leci po żołędzi żołądź, aż nie mógł fartuszek objąć. 

Prosił o cosi
W stodole, w stodole był u mnie ktosi, prosił mnie, prosił mnie pięknie o cosi.
Jeżeli, jeżeli o perły z szyje, pójdź do mnie, hultaju, dam ci je mile.
Że mnie z babą ożenili
Dobrze ludzie uczynili, że mnie z babą ożenili. Ja na babie nic nie stracę, sprzedam babę, kupię klacze; klacz mi zdechnie - skórę złupię, sprzedam skórę, pannę kupię.

U młynarza dolnego, jest tam Kasia u niego.
Nikt tam o niej nie wiedział, panu sługa powiedział.
I przysłał pan ułana: Chodź, młynarzu, do pana!
Chodź do pana po grobli, będzie na cię pan dobry.
Młynarz idzie po grobli, Panu Bogu się modli,
Idzie, idzie i duma:
Zabierz wszystkie twe łaski, tylko mi nie bierz Kaśki.
Każę związać i zabić, Kasia dla mnie musi być.
Dam ci, panie, i ręce, swojej Kasi nie stracę.
Dam ci, panie, i głowę, swojej Kasi nie mogę.
A weź mnie, pan, i życie, swojej Kasi nie życzę.
A weź mnie, pan, i szyję, ja wprzód Kasię zabiję.
A ja ci ją uwiodę,
jak ci pójdzie po wodę.
Mam ja, panie, słuzecki, naniosą mi wódecki.
Jak ci będzie bydło gnać, to ja ją każę złapać.
A mam ci ja starą mać, każę ja jej bydła gnać.
A ja ją każę wykraść, jak ci pójdzie gęsi paść.
Chłop będzie gęsi pasał, nie będzie pan Kasi miał.
Nie wiedział pan, co tu rzec, kazał ci się w wór oblec.
Nie mógł ci pan poradzić, kazał ci się w wór wsadzić.
Zawieźże mnie do młyna, do młynarza Marcina.
Nie stawcie mnie przy kosie, bo mnie zmielą po prosie.
Nie stawcie przy młynnicy, bo zmielą po pszenicy.
Nie stawcie mnie na spodzie, bo mnie zmielą przy-słodzie.
Nie stawcie mnie na wierzchu, bo mnie zrucą przy zmierzchu.
Nie stawcie mnie na podzie, Kasia tam spać nie pójdzie.

co też ten pan do mnie ma?
Cy mu cynsu nie daję,
cy się w prawdzie nie staję?
Oddałem mu cyns i win, juzem mu nic nie winien.
Młynarz za próg wstępuje, pan go winem częstuje.
Jakże mam to wino pić, kiedy nie mam cem płacić?
Pij, młynarzu, to wino, nie piłeś go jak żywo.
Pij, młynarzu, maszli pić, Kasia dla mnie musi być.
Weź mnie, panie, i owce, moja Kasia nie zechce.
Weź mnie, panie, i świnie, moja Kasia nie zginie.
Chociażbyś mi wziąn konia, Kasia niech siedzi doma.
Chociażbyś mi wziąn klace, nimi Kasię zapłacę.
Weź mnie, panie, co ja mam, Kasi ja ci dać nie dam.
Weź mnie, panie, i stada, Kasia ci się dać nie da.
Weź mnie, panie, i stada, wszystko bydło z obory.

Postawcie mnie w komorze, gdzie stoi Kasi łoże.
Skoro przyszło w północy, wór się do Kasi toczy.
A Jezus i Maryja!
a gdzie ten wór nogi ma?
Co, u kata, za zboże, co się toczy na łoże?
Cicho, Kasiu, nie wołaj, ja starosta, Mikołaj.
Powiedział ci młyriski wał, że pan z Kasią nockę spał.
Powiedziała paprzyca, że Kasia ma ślachcica.
Powiedziało wrzeciono, że Kasińkę zdradzono.
Powiedział ci i przetak, że Kasińce dobrze tak!

 

Matka i córka
Moja córuś, gdzieżeś była, cóżeś mi tak bardzo styła? U lnum była, matulu.
A gdzieżeś tam, córuś, była, coś trzewiczki urosiła? U lnum była, matulu.
Byłam u lnu, u konopi, zaglądałam, kędy lepij. U lnu lepij, matulu.
Byłam u lnu, u konopi, u konopi sami chłopi, u lnu szlachta, matulu.
Przechodziłam kole dwora, wstępowałam do pokoja. Chory Jasio, matulu.
A pocóżeś tam wej, chadzała, czyś-ci mu tam zdrowia dała? Zdrowszy zaraz, matulu.

A cóżeś mi, córuś, jadła, coś-ci mi tak bardzo zbladła? Karpi ogon, matulu.
A i ja go także jadła,
a tak ci bardzo nie zbladła.
Surowy był, matulu.
Ady ja ci garczka dała, żebyś sobie gotowała. Dziurawy był, matulu.
A cóżeś mi, córuś, piła, coś ci mi tak bardzo styła? Wodę ze zdroju, matulu.
Żebym ci i zdrój wypiła, tobym ci tak nie utyła. Mątna była, matulu.
Ady ja ci sitka dała, żebyś sobie przecedzała. Zatkane było, matulu.
Nie wypiła-żeś robaczka, nie widziała-źeś dworaczka? Sama nie wiem, matulu.
Trzeba Kasi po doktora, widzę Kasia będzie chora. Wyzdrowieje, matulu.
A doktor ci przyjechawszy, i Kasińkę pomacawszy: Kasper będzie, matulu.
A cóż ci to po Kasperze, kiej już jeden w polu orze? Para będzie, matulu.
Jeden będzie wołki pasać, drugi będzie w karczmie hasać; dobrze będzie, matulu!

 

Żartobliwa modlitwa
Oj, u mnie wszyćkie myśli idą mi na oczy, oj, bo ja bez kochania nie mogę spad w nocy.
Oj, Najświętsza Panienko Jezusie kochany, da, połóż mi chłopaka wedle samej ściany.

 

Żartobliwa modlitwa
Święty Prokopie, daj nam po chłopie!
choć o jednym oku,
aby tego roku; choćby bił,
aby był;
choćby oślepił,
aby ocepił!
O święta Olszo
czy ja to najgorsza?
Mój święty Panty,
daj mi wprzód jak tamty.

 

 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 9822 odwiedzającytutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja